W kadrze meczowej Arki na hit 12. kolejki zabrakło Adama Dei, któremu przytrafił się uraz. Jego miejsce w podstawowej jedenastce zajął Christian Aleman. Do pierwszego składu wrócił też Luis Valcarce, który został wystawiony przez Dariusza Marca na lewym wahadle. Dominik Nowak musiał uformować zestawienie swojej drużyny, nie mając do dyspozycji czterech kluczowych zawodników - pauzującego za kartki Piotra Malarczyka oraz kontuzjowanych Grzegorza Szymusika, Jacka Kiełba i Adama Frączczaka. Do gry po urazach wrócili natomiast Filipe Oliveira i Marcel Gąsior.

W pierwszej połowie na murawie nie działo się wiele. Po upływie kwadransa Adamczyk wyśmienitym prostopadłym podaniem wyprowadził Czubaka do doskonałej sytuacji w polu karnym przyjezdnych, ale strzał napastnika Arki w ostatniej chwili został zablokowany. Trzy minuty później długie podanie Marcjanika z własnej połowy znalazło adresata w osobie Kobackiego, 20-latek dziko wpadł w szesnastkę, ale uderzył nad poprzeczką bramki Forenca. W 32. minucie po raz pierwszy zagrożenie wygenerowała Korona - z główką Podgórskiego z najbliższej odległości w fenomenalnym stylu poradził sobie Kajzer, parując futbolówkę na korner. Chwilę później spektakularną akcję na prawej stronie pola karnego przeprowadził Błanik, jednak żaden z kolegów nie przeciął jego wstrzelenia piłki wzdłuż linii bramkowej. Więcej ciekawych faktów w pierwszej połowie nie oglądaliśmy.

Drugą odsłonę rywalizacji lepiej rozpoczęli złocisto-krwiści. W 47. minucie niecelnie sprzed pola karnego strzelał Podgórski. Dziewięć minut później Stępień spróbował szczęścia z 25 m, ale Forenc był na posterunku. Chwilę potem Sierpina dośrodkował z rzutu rożnego, piłka wylądowała nagle pod nogami znajdującego się w idealnej sytuacji na otwarcie wyniku Petrovicia, ale na szczęście Bośniak nie trafił w bramkę. Po kolejnych trzech minutach bohaterem żółto-niebieskich znów należało okrzyknąć Kajzera, bo golkiper fenomenalnie wyciągnął główkę Szpakowskiego z bliska, a w następnej akcji Gąsior w świetnym położeniu główkował poza światło bramki. Te sygnały ostrzegawcze otrzeźwiły Arkowców, którzy ruszyli do przodu. Po kornerze Stępień uderzył z woleja sprzed pola karnego, jednak pomylił się o trzy metry. Rosołek spektakularnie przechwycił futbolówkę na 30. metrze od bramki, uruchomił Adamczyka, ale ten oddał lekki i chybiony o dwa metry strzał. To ostatnie wydarzenie miało miejsce w 69. minucie, a końcówka spotkania nie obfitowała w okazje dla żadnej z drużyn.

Arka zagrała w piątek mocno średnie zawody. Brakowało przede wszystkim tempa rozgrywania akcji, szybkości i dynamiki, błysków indywidualnych, odrobiny fantazji. Momentami żółto-niebiescy wyglądali, jakby ich ruchy dokonywały się w zwolnionym tempie, tzw. ,,slow motion". W dalszej kolejności można narzekać na brak reakcji na wydarzenia boiskowe, twarde obstawanie przy kilku schematach rozegrania i przedzieraniu się tymi samymi korytarzami boiska, brak wizji i pomysłu na przełamanie marazmu. Skończyło się na remisie, który nikogo w Gdyni nie satysfakcjonuje. Podopieczni Marca spadną z zajmowanego przed 12. kolejką 4. miejsca w tabeli i w dalszym ciągu będą tracić do drugiej Korony pięć oczek. Za tydzień Arka w niedzielę o 12:40 gra w delegacji z Łódzkim Klubem Sportowym.


Arka Gdynia - Korona Kielce 0:0

Arka: Kajzer - Kasperkiewicz, Marcjanik, Dobrotka - Kobacki, Milewski, Aleman (89' Żebrowski), Adamczyk, Valcarce (46' Stępień) - Czubak (62' Siemaszko), Rosołek (81' da Silva).

Korona: Forenc - Danek, Zebić, Koj, Sierpina - Podgórski, Szpakowski, Gąsior, Oliveira (46' Petrović), Błanik - Łukowski.

Żółte kartki: Milewski - Gąsior, Błanik.

Sędzia: Łukasz Szczech (Kobyłka).

Frekwencja: 4334.