Przed spotkaniem przy ul. Hetmańskiej było wiadomo, że potyczka 30. kolejki waży bardzo wiele. W bezpośredniej konfrontacji mierzyły się ze sobą dwie ekipy aspirujące do wywalczenia na koniec sezonu 6. miejsca, ostatniego premiowanego awansem do baraży. Z tą jednak adnotacją, że rzeszowską Stal po meczu z Arką czekają praktycznie same starcia z drużynami dołu tabeli, natomiast w przypadku żółto-niebieskich trzeba mówić o sytuacji odwrotnej - przed gdynianami trudne mecze z rywalami z czołówki. Właśnie dlatego wywalczenie trzech punktów na Podkarpaciu było absolutnie niezbędne, by podopieczni Ryszarda Wieczorka pozostali w grze o pierwszą szóstkę. Szkoleniowiec Arkowców zdecydował się rozpocząć spotkanie z Januszem Golem ustawionym w trójce stoperów, w linii z Michałem Marcjanikiem i Ołeksandrem Azackim. Wobec takiego ruchu w środku pola znalazło się miejsce i dla Huberta Adamczyka, i dla schodzącego często w kierunku skrzydła Kacpra Skóry, a jeszcze więcej obowiązków defensywnych spoczywać miało na barkach Sebastiana Milewskiego. Z kolei Daniel Myśliwiec nie zaskoczył wyjściową jedenastką w żaden sposób.
Od pierwszego gwizdka mecz był toczony w szybkim tempie, jednak w pierwszych 10 minutach żaden z zespołów nie zdołał wyklarować sobie czystych sytuacji. Po upływie tego czasu nastąpiło przyspieszenie wydarzeń boiskowych. W 11. minucie Poczobut dośrodkowywał z rzutu wolnego, Azacki próbował wybić piłkę, jednak Prokić zagarnął futbolówkę spod linii końcowej i odegrał na nogę stojącego na 13. metrze Małeckiego, który mocnym strzałem z woleja w prawy narożnik bramki Krzepisza dał Stali szybkie prowadzenie. Piłkarze Wieczorka mogli odpowiedzieć natychmiast - zaraz po wznowieniu gry od środka Stępień wygrał rywalizację szybkościową z Pajnowskim, wpadł w pole karne z prawej strony i wycofał do Czubaka, ale z uderzeniem napastnika żółto-niebieskich poradził sobie Bąkowski. A Stal robiła swoje - w kolejnej akcji Gol zaliczył stratę, piłka trafiła pod nogi Prokicia, Serb popędził prawą flanką, nawinął Milewskiego, prostopadłym zagraniem uruchomił Michalika, ten uciekł Azackiemu, po czym uderzył z ostrego kąta przy bliższym słupku, a futbolówka po rykoszecie od nogi Ukraińca zaskoczyła Krzepisza i zatrzepotała w siatce. Fatalny błąd popełnił w tej sytuacji golkiper Arki, a na tablicy wyników było już 2:0 dla rzeszowian. Chwilę później gospodarze mogli dobić gdynian - Michalik otrzymał piłkę z prawej strony pola karnego, odegrał na środek do Małeckiego, a ten znów szukał prawego rogu Krzepisza, natomiast tym razem 23-letni bramkarz poradził sobie z próbą byłego piłkarza Wisły. W odpowiedzi Adamczyk kąśliwie uderzał w krótki róg bramki Stali, ale Bąkowski był na posterunku i sparował fubtolówkę na rzut rożny. Podopieczni Wieczorka nie ustawali w atakach i raz za razem zagrażali bramce miejscowych. Stojący w szesnastce ,,żurawi" Czubak strzelał po ziemi w kierunku dalszego słupka, Skóra sprytnie przepuścił piłkę, a ta przetoczyła się minimalnie obok bramki. Chwilę później po krótkim rozegraniu kornera Adamczyk zacentrował na głowę Gola, który minimalnie przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. W 23. minucie Gojny wrzucił piłkę w pole karne, w doskonałej sytuacji znalazł się Gol, momentalnie oddał mocny strzał, jednak futbolówka najpierw trafiła w Danielewicza, potem w poprzeczkę, by ostatecznie wyjść poza boisko po interwencji jednego z defensorów biało-niebieskich. Trzy minuty później uderzenie Haydary'ego zostało zablokowane, piłka trafiła pod nogi Stępnia, ten odegrał do Czubaka, 23-latek nawinął jak makaron Oleksego i Górę, ale strzelił w środek bramki i Bąkowski wykazał się kolejną interwencją. Arka raz za razem generowała zagrożenie w polu karnym Stali, najczęściej po akcjach prawym skrzydłem. Tak było też w 29. minucie, kiedy Stępień przedryblował Pajnowskiego i szukał krótkiego rogu bramki rzeszowian, a Bąkowski po raz kolejny ratował się odbiciem futbolówki na korner. Po następnych trzech minutach jeszcze jedną próbę prawoskrzydłowego zablokował z kolei Poczobut. W 35. minucie Stępień rozegrał piłkę na prawym skrzydle z Haydary'm, dośrodkował na przedpole, tam w dwustuprocentowej sytuacji znalazł się Czubak, ale nie trafił czysto w futbolówkę, która jednak przetoczyła się za linię bramkową i dopiero tam została wybita przez Bąkowskiego. Po konsultacji z siedzącym w wozie VAR Wojciechem Myciem sędzia Leszek Lewandowski zadecydował jednak, że piłka nie przekroczyła linii pełnym obwodem - decydowały tutaj milimetry. Pięć minut później Haydary strzelał sprzed szesnastki i choć uderzenie okazało się mocno niecelne, to po drodze futbolówka trafiła w rękę zasłaniającego twarz Poczobuta. Znów nastąpiła konsultacja z VAR i tym razem werdykt okazał się korzystny dla Arkowców. Adamczyk z 11 m się nie pomylił, pewnie umieszczając piłkę w prawym narożniku bramki Stali, podczas gdy Bąkowski leżał już w lewym. Bramka kontaktowa wlała nadzieję w serca gdynian, którzy na przerwę schodzili przy wyniku 1:2.
Druga połowa zaczęła się tak, jak przebiegała praktycznie cała pierwsza - od ataku Arki. W 48. minucie Adamczyk zapoczątkował akcję, wymienił piłkę ze Stępniem, ładnie obrócił się na 20. metrze i lewą nogą uderzył w kierunku dalszego słupka, ale Bąkowski kapitalnie sparował futbolówkę na rzut rożny. Chwilę później po raz kolejny dobrze pokazał się aktywny Stępień, który zacentrował z prawej strony na nogę zamykającego akcję przy dalszym słupku Czubaka, natomiast lider klasyfikacji strzelców I ligi miał dziś kompletnie rozregulowany celownik. Po godzinie gry Gojny wrzucał z lewej flanki, Poczobut przy próbie wybicia futbolówki głową skiksował i stworzył w ten sposób świetną okazję Skórze, ale 19-latek sam był zaskoczony tak znakomitą szansą i główkował bardzo niecelnie. Dwie minuty później Gojny krótkim podaniem znalazł w szesnastce gospodarzy Czubaka, ten ograł Górę i uderzył w kierunku bliższego słupka, jednak i tym razem zwycięsko z tego pojedynku wyszedł Bąkowski. Po drugiej stronie boiska Michalik kapitalnie dośrodkował na głowę Małeckiego, który jednak w stuprocentowej sytuacji nie zdołał trafić w bramkę. W 70. minucie Stal wyszła z kontrą, Michalik dośrodkował na dalszy słupek, tam Prokić mógł strzelać na bramkę Krzepisza, ale zdecydował się odegrać do lepiej ustawionego Olejarki, a ten zmarnował doskonałą okazję i przeniósł piłkę nad poprzeczką. Minutę później Serb znowu otrzymał futbolówkę pod nogę na lewej stronie pola karnego i tym razem spróbował zaskoczyć Krzepisza uderzeniem w krótki róg, jednak golkiper Arki wyciągnął wnioski z pierwszej połowy i czujnie sparował piłkę na korner. Po kolejnych kilku minutach jeszcze jedna centra Michalika z prawego skrzydła zasiała popłoch w szesnastce gdynian, bo Oleksy wyprzedził Gola i główkował z kilku metrów, natomiast na szczęście żółto-niebieskich futbolówka przeleciała nad poprzeczką. Do końca meczu żółto-niebiescy bili już głową w mur, było widać spadek energii i motoryki w porównaniu z bardzo dynamiczną pierwszą połową. Stal wygrała bitwę o baraże 2:1.
Starcie w Rzeszowie było kolejnym w tym sezonie, w którym uwydatniły się główne problemy Arki. Kadra zespołu zbudowana jest przez zarządzających klubem w fatalny sposób. Panuje gargantuiczna dysproporcja pomiędzy obroną a atakiem. Defensywa żółto-niebieskich należy do najsłabszych w I lidze. Błędy indywidualne są zmorą gdynian. Niemal w każdym meczu drużyna traci bramki ze stałych fragmentów gry - co robi w klubie Michał Macek, który został zatrudniony, by pracować nad tym elementem, a tymczasem zespół wygląda w tym aspekcie jeszcze gorzej niż jesienią? Przy ul. Hetmańskiej wróciły demony znane z kadencji Dariusza Marca czy początkowej pracy Ryszarda Tarasiewicza - rażąca nieskuteczność pod bramką rywala. Swojego dnia nie miał w Rzeszowie Karol Czubak, który strzelił w tym sezonie 20 goli i nadal jest współliderem klasyfikacji strzelców, natomiast ostatnio znajduje się w gorszej dyspozycji. Nie będziemy oczywiście obarczać odpowiedzialnością za wynik 23-latka, który zmarnował dziś kilka doskonałych sytuacji, bo bez niego drużyna pewnie już dawno grałaby w dole tabeli. Ale jest faktem, że kiedy ,,Czubi" zawodzi, to nie ma człowieka, który byłby w stanie zastąpić pierwszą gdyńską strzelbę. Wyjątkowo krótka ławka rezerwowych to kolejny zarzut w stronę ludzi odpowiedzialnych za budowę kadry. Sytuacja Arki jest już bardzo trudna. Przed potyczką przy Hetmańskiej żółto-niebiescy mieli jeszcze kwestię gry w barażach we własnych nogach. W tej chwili muszą już liczyć na potknięcia swoich przeciwników, bo spadli na 7. miejsce w tabeli i tracą dwa punkty do Stali, jednocześnie mając tylko oczko przewagi nad Podbeskidziem. Zawodnicy Daniela Myśliwca grają jeszcze z Odrą Opole, GKS-em Katowice, GKS-em Tychy i Skrą, podczas gdy Arkowcy - z Ruchem, Chojniczanką, ŁKS-em i Niecieczą. Położenie podopiecznych Wieczorka stało się krytyczne. Kibicom w Gdyni pozostało czekać na cud. W najbliższą sobotę o 17:30 Arka podejmie na Stadionie Miejskim Ruch Chorzów.
Stal Rzeszów - Arka Gdynia 2:1
Bramki: Małecki 11', Michalik 13' - Adamczyk 45' (k)
Stal: Bąkowski - Marczuk, Góra, Oleksy, Pajnowski (61' Mustafajew) - Poczobut, Danielewicz, Wolski - Michalik (89' Kłos), Prokić - Małecki (67' Olejarka).
Arka: Krzepisz - Marcjanik, Azacki, Gol - Stępień, Milewski (78' Stolc), Adamczyk, Skóra, Gojny (66' Żebrowski) - Haydary (66' Capanni), Czubak.
Żółte kartki: Oleksy, Poczobut, Pajnowski - Milewski, Azacki, Capanni.
Sędzia: Leszek Lewandowski (Gliwice).