I liga nabiera tempa. 5. kolejka skończyła się w niedzielę, a już we wtorek rusza nowa seria gier. Ciężko mówić o maratonie w obliczu wciąż relatywnie wczesnej fazy sezonu, ale intensywność niewątpliwie wzrasta. By żółto-niebiescy utrzymali narzucone przez siebie wysokie tempo, muszą w tę intensywność wejść w sposób energetyczny. Bez patrzenia na teoretycznie mniejszą klasę rywala niż w poprzednich spotkaniach. We wtorek o 20:40 Arka podejmuje w Gdyni GKS Tychy.
Najbliższy przeciwnik podopiecznych Ireneusza Mamrota przypomina w pewien sposób GKS Katowice. Klub ze stolicy Górnego Śląska, zanim spadł klasę niżej, wyrobił sobie markę zespołu grającego w I lidze dłużej niż I liga istnieje. Mimo tego w Katowicach zawsze stałymi gośćmi były ambicje ekstraklasowe. Podobnie jest w Tychach – śląska drużyna dysponuje dużym, efektownym stadionem oraz poukładanym, zbilansowanym budżetem. Tyle, że w przypadku zielono-czarno-czerwonych elita stanowi marzenie ściętej głowy jeszcze wyraźniej niż u dzisiejszego II-ligowca. W poprzednim sezonie tyszanie zajęli 9. miejsce w lidze i od razu po zakończeniu rozgrywek Ryszarda Komarnickiego na stanowisku trenera zastąpił Artur Derbin. A był to dopiero początek atrakcji, jeśli chodzi o roszady w zespole. Z klubu odeszły znane w świecie polskiej piłki (przynajmniej na poziomie I-ligowym) nazwiska, jak Marcin Biernat, Keon Daniel, Ken Kallaste, Marcin Kowalczyk, Dario Kristo, Omar Monterde, Mateusz Piątkowski czy Wojciech Szumilas. Jeśli przeczytaliście powyższe nazwiska jednym tchem, podobnie musielibyście postąpić z galerią nowych nabytków GKS-u. W pierwszej jedenastce Derbin z miejsca umieścił Nemanję Nedicia, Krzysztofa Wołkowicza, Bartosza Biela i Damiana Nowaka, a w perspektywie całego sezonu na pewno przydadzą mu się też Kamil Szymura czy Oskar Paprzycki. Co ta mieszanka przynosi gościom wtorkowych zawodów w bieżącej kampanii? Na ten moment solidne 7. miejsce z bilansem dwóch zwycięstw, dwóch remisów i porażki. Z tym, że obie wiktorie zostały odniesione nad ekipami z dolnych rewirów tabeli – Sandecją i Resovią. Do tego zielono-czarno-czerwoni mocno średnio radzą sobie w delegacji – poza stadionem przy ul. Edukacji oberwali od Zagłębia Sosnowiec 0:3 i podzielili się punktami z GKS-em Bełchatów 1:1. Styl gry, jaki prezentują zawodnicy GKS-u, jest dość charakterystyczny dla drużyn prowadzonych przez Artura Derbina – mamy tu do czynienia z futbolem siermiężnym, chciałoby się powiedzieć ,,rąbanką”, ale by użyć ładniejszego określenia, lepiej zdefiniować to zjawisko ,,śląskim rzemieślnictwem”. Słowem – opierają grę na nieustępliwości, walce blisko rywala i na granicy faulu. Nie ma co się czarować – w Gdyni również nastawią się na defensywę i Arkowcy będą musieli porządnie się zmęczyć, by przedrzeć się przez zasieki obronne przeciwnika. Dlatego kluczowe dla kwestii trzech punktów będzie okazanie większej dojrzałości, ale przede wszystkim cierpliwości, wytrwałości i mądrości, nie zniechęcając się faktem, że może iść jak po grudzie. Do Gdyni wróci Konrad Jałocha, którego kibice pamiętają głównie z sezonu 2015/2016, kiedy pod skrzydłami Grzegorza Nicińskiego Arka mknęła do Ekstraklasy, a ,,Długi” był podstawowym golkiperem żółto-niebieskich. Z kolei dla gry ofensywnej GKS-u absolutnie najistotniejszym piłkarzem jest Łukasz Grzeszczyk. 33-letni ofensywny pomocnik w poprzednim sezonie strzelił dla swojego zespołu 10 goli i zanotował 14 asyst, a łącznie podczas swojej 5,5-letniej przygody w Tychach zdobył dla zielono-czarno-czerwonych już 50 bramek. Ostra rywalizacja o miejsce w pierwszej jedenastce toczy się za to na lewym skrzydle ekipy Derbina – rozgrywa się ona między jednym z niespełnionych talentów polskiej piłki Łukaszem Monetą a zawsze agresywnym Sebastianem Stebleckim. Bliżej występu przy Olimpijskiej jest chyba ten drugi, który zaliczył trafienie w piątkowym meczu przeciwko Resovii.
W tym samym czasie, kiedy Steblecki otwierał wynik potyczki z beniaminkiem, piłkę do siatki Niecieczy pakował Rafał Wolsztyński. Arka w Małopolsce znów wygrała, tym razem udowadniając, że potrafi poradzić sobie również z drużyną dojrzałą, która do końca będzie walczyć z nią o awans. Jednak teraz gdynianie muszą błyskawicznie zejść na ziemię i nastawić się na ciężki mecz przeciwko GKS-owi Tychy. Będą musieli się w nim zaprezentować bez Mateusza Żebrowskiego, który ma problem z mięśniem przywodzicielem. Z kolei Juliusz Letniowski w międzyczasie po cichu złapał trzy żółte kartki i jako pierwszy z Arkowców jest zagrożony pauzą. Możliwe, że we wtorek będzie chciał wykartkować się na mecz z Odrą Opole, by w niedzielę nie wyeliminować się z hitowego starcia z ŁKS-em. To jednak tylko dywagacje. Pewne jest jednak jedno – pojedynek z Tychami będzie dla żółto-niebieskich testem czujności. Po potyczkach z Miedzią i Niecieczą, na które trzeba było przygotować specjalny poziom koncentracji, przy jednoczesnej perspektywie wyjazdowej rywalizacji z rewelacyjnie wyglądającą Odrą Opole, może pojawić się pokusa ,,odpoczynku” w kolejce w środku tygodnia. Trener Mamrot powinien jednak na to uczulić swoich podopiecznych, doskonale wiedząc, że zielono-czarno-czerwonych w żaden sposób nie można zlekceważyć. Tak czy inaczej, gdynianie będą mieli we wtorkowy wieczór doskonałą okazję do sprawdzenia się w położeniu z klasyczną presją towarzyszącą roli faworyta.
Oby wyszli z tego testu obronną ręką i pokazali klasę. Tak jak w Niecieczy piłkarze Mamrota stanęli na wysokości zadania i zrobili swoje w ciężkiej walce z drużyną z czołówki, tak teraz muszą to powtórzyć przy diametralnie innej pozycji startowej. Jednak by piłkarze sięgnęli po piąty komplet oczek w sezonie, niezbędne będzie dla nich wsparcie trybun. Leonardo DiCaprio grający Jordana Belforta w ,,Wilku z Wall Street” stwierdził ,,czy zamierzam odpuścić mecz Arki z GKS-em Tychy, tłumacząc się późną porą i koniecznością pójścia do pracy skoro świt w środowy poranek? Nie ma takiej możliwości”. Weźcie z niego przykład. O Areczko, Areczko, Areczko!
Przewidywane składy:
Arka: Kajzer – Kasperkiewicz, Kwiecień, Danch, Wawszczyk – Mazek, Deja, Drewniak, Letniowski, Młyński – Jankowski.
Tychy: Jałocha – Szeliga, Nedić, Sołowiej, Wołkowicz – Biel, Paprzycki, Biegański, Grzeszczyk, Steblecki – Nowak.