Piłkarze z Górnego Śląska zawsze w Arce cieszyli się szacunkiem. Począwszy od sympatycznego Grundola czyli Irka Kościelniaka, poprzez Przemka Trytko (a co tam – podczepię też Strzelce Opolskie), Densia, i Daniel Kajzer wpisuje się w ten trend. My Kaszubi ze Ślązakami posiadamy chyba taką wspólną nić zrozumienia. Gdy pojawiło się info o przyjściu Kajziego, za dużo o nim nikt nie wiedział. No w Bułgarii „jakieś” sukcesy, ale ogólnie bułgarski, eeee czeski film. Jednak nie ma wątpliwości, że Daniel wybronił Arce parę meczów i trochę punktów nam uratował. I jak mamy króla Marcusa jako strzelca, tak – przynajmniej z nazwiska – na bramce cesarza.

N. To wywiad z bramkarzem, a mógłby być z górnikiem;-), serio myślałeś o zakończeniu kariery i podjęciu pracy w kopalni? Aż takie zwątpienie Cię dopadło?

DK. Tak, to prawda. W klubie Rybnika nie było za kolorowo. Co prawda pensja na papierze nie była zła, ale realnie trzeba było na nią długo czekać i raczej na czas się na koncienie pojawiała. Czekał mnie ślub, wiesz – założenie rodzin wiąże się z koniecznością odpowiedzialności, potrzebą stabilizacji. W związku z tym chciałem poszukać czegoś niżej – i w sensie piłki,i faktycznie dosłownie – w sensie pracy.

N.  Skoro o Górniku, ale już piłkarskim, gdy grzebałem w czeluściach przeszłości przy pomocy Twoich znajomych i bliskich, pojawiało się hasło – spytaj o imprezy ze Skorupem. Spytaj, kto był ze Skorupskim, gdy ten – jak opowiadał w Foot Trucku-był pożyczyć kasę od  Nakoulmy - pytam więc hahah

DK.  Hahaha, no było trochę przygód. Nasza grupa „uderzeniowa” była utalentowana zarówno na boisku, jak i poza nim. A w sztabie grupy byli Densiu i Skorup właśnie. Faktycznie podczas jednego nocnego wypadu okazało się, że jesteśmy bez kasy, ale za to z nr telefonu do Nakoulmy. Łukasz pojechał, pożyczył, a potem się okazało, spłacającym mam być ja hahaha.

N.  Byliście mega kumplami z Kudłą. Podobno do tego stopnia, że gdy tylko jeden z Was miał jechać na zgrupowanie pierwszej drużyny, to powiedzieliście, że to „dupcycie”. I albo jedziecie obaj, albo żaden.

DK. To prawda. Plan nasz był taki, że się ugną, wezmą nas obu i jeszcze dostaniemy kontrakty. Ale trener Adam Nawałka zareagował „troszkę” inaczej hahaha, niż zakładał nasz plan. Wiesz – czasem ktoś się mnie pyta, czy żałuję tego. Ale nie, nie żałuję. My – kumple,a patrząc realnie – nasze szanse i tak wtedy były bardzo małe.

N.   Densiu potrafi fajnie gwarą śląską nawijać, Ty też?

DK. Ja, jo tyż się fajnie pogodom hahaha.

N.   Pytanie schemat – masz ulubionego bramkarza?

DK. Kiedyś Artur Boruc, teraz raczej nie mam takiego.

N.  Alex Kolev mi opowiadał kiedyś o cyrkach w bułgarskiej lidze. Nieczyste zagrania działaczy, menadżerów, cyrki na murawie i poza nią. Uważał, że to jedna z przyczyn kryzysu bułgarskiej piłki. Podobnie jak i nie dawanie szansy młodym zawodnikom. Masz podobne wrażenie po pobycie tam? Mówili do Ciebie Brate? Tam to chyba oznaka przyjaźni.

DK. A tak, Brate jest tam na porządku dziennym. A co do cyrków – myślę, że podczas jednego z półfinałów pucharu Bułgarii było coś mocno nie tak. W pewnym momencie decyzje sędziego wydawały się już po prostu komiczne. Ogólnie zdarzają się bardzo dziwne sytuacje. Ale odnoszę wrażenie, że jest już jednak lepiej i powoli to wszystko się porządkuje.

N.  Zdobyłeś w Botevie Superpuchar, obroniłeś decydującego karnego strzelanego przez Marcelihno, ogólnie zbierałeś tam dobre opinie? Nie zostałeś tam jednak – problem z działaczami?

DK. Co ciekawe, ten Superpuchar zdobyłem w moim drugim występie w barwach Boteva. Dalo mi to bardzo pozytywnego kopa i było bardzo ważne, bo początki były trudne. Jakoś nie mogłem się „odkręcić”. Chciałem tam zostać, ze względu na szacunek do kibiców i klubu, jeśli w Bułgarii, to tylko tam. Wydawało się, że wszyscy są na tak. Ale nagle zaczęły się jakieś cyrki, kłamstewka, presja w mediach i wyszło, jak wyszło. Do dziś tego nie rozumiem, ale to już historia. Teraz jestem w Arce i jestem tu szczęsliwy.

N. Jak Ci się układa współpraca, ale i rywalizacja z Kacprem Krzepiszem?

DK.  Jest naprawdę bardzo dobrze. Raczej nie będziemy nigdy przyjaciółmi, ale jesteśmy dobrymi kolegami. Najważniejsze jest dobro drużyny i teamspirit, który zresztą w tej grupie istnieje. Broni Kacper, może liczyć na moje wsparcie, bronię ja, mogę liczyć na Kacpra.

N. Wybroniłeś Arce sporo meczów, o ile wiem, to zaowocowało ofertami z innych klubów,co Cię skłoniło do pozostania?

DK. Decyzja klubu była taka, że zostaję i tyle. A ja mam tu poukładane życie. Do pełni szczęścia brakuje tylko ekstraklasy.

N.  Może nowe mieszkanie, które kupiłeś w Gdyni?;-) Planujesz tu się osiedlić z Rodziną?

DK. Wiesz jak jest – w życiu piłkarza trudno coś zaplanować. Ale tak – kupiliśmy tu mieszkanie. Dobrze nam się tu żyje i najbliższą przyszłość planujemy tutaj. Jedyny minus to odległość, jaka nas dzieli od reszty rodziny.

N.  Najtrudniejszy mecz w Arce Twój już był, czy przed Tobą?

DK. Hmm, indywidualnie to tak wspominam mecz z Radomiakiem, ale najbardziej w głowie siedzi baraż z ŁKS-em, do dziś zresztą...

N.  Podobno jesteś świetnym kucharzem? – Małżonka tak twierdzi :-)

DK.  Prawda, od kiedy córka przyszła na świat, to przejąłem kuchnię i nawet żona mnie chwali.

N. Ale za to fatalnym nawigatorem i nawet z GPS wyprowadziłeś Rodzinę w krzaki na spacerze.

DK. Hahaha, to akurat wina Dejki. To on nam opowiadał o jakimś mitycznym skrócie na Wiczlinie. I skończyło się wycieczką w krzaki hahah.

N.    Myślałeś, aby po zakończeniu kariery zostać greenkeeperem? Podobno trawa w przydomowym ogródku to Twoja obsesja;-)

DK.  Hhahaha, moja małżonka chyba nigdy tego nie zrozumie, a ja się po prostu przy tym odprężam. To taka moja odskocznia.

N.   Jesteś w opinii bliskich znajomych niezwykle spokojny.Trudno Cię zdenerwować. To duży atut, ale jest jakiś taki punkt zapalny, coś co Cię może drażnić, wkurzyć?

DK.  Jestem taki, to prawda. Ale każdy ma jakąś taką iskrę, która może odpalić złość. Mnie wkurzają oczywiście przegrane mecze, a poza sportem wyprzedzające się ciężarówki.

N.    Przegrywać podobno nie lubisz nawet w chińczyka i od Małżonki zaraz żądasz rewanżu.

DK.  Coś za dobry masz kontakt z moją żoną hahah. Ja nie wiem skąd ona ma takie informacje - nigdy ze mną jeszcze w nic nie wygrała. To są zwykłe pomówienia hahah.

N.  I tym optymistycznym akcentem kończymy i serdecznie dziękuję za rozmowę.

DK. Jeszcze parę słów na koniec – ja wiem, że się wkurzacie na trybunach i to rozumiem.  Ale proszę o wiarę i cierpliwość. Mamy za dobry skład, będzie dobrze. Forma odpali w końcu, ustabilizuje się i będzie dobrze.

           

Rozmawiał: Niko