Drugiego dnia o godzinie 10 spotykamy się w wyznaczonym miejscu. Pakujemy prawie 100 paczek prezentów i upychamy je do samochodów. Okazuje się, że naprawdę dużym wyzwaniem jest zabrać to wszystko ze sobą.
Pierwszym miejscem w które się wybieramy jest Szpital Specjalistyczny im. Floriana Ceynowy w Wejherowie, oddział pediatryczny. Dzieci potrafią naprawdę w sposób wyjątkowy okazać wdzięczność i radość o czym mieliśmy przekonać się za chwilę.
Kiedy dojechaliśmy do Wejherowa, przed samym szpitalem czekała na nas lokalna ekipa telewizji TTM. Jak widać dobre wieści potrafią się szybko rozchodzić, ale przecież o kibicach którzy dobrowolnie rozdają prezenty, nie mówi się wygodnie, dlatego na wsparcie nie można za bardzo liczyć.
Kiedy przekraczamy próg szpitala mamy wrażenie ze po raz kolejny przekraczamy jakąś magiczną krainę, w której nagle wszystko przestaje mieć znaczenie. Problemy dnia codziennego, zdrowotne znikają, kiedy pojawia się radość bezinteresownej pomocy, obdarowywania prezentami, spędzenia kilku chwil razem. Pukając do drzwi oddziału widzieliśmy dzieci, które kręciły się z dużym zaciekawieniem, wypatrując co ze sobą przyniósł Pan w Żółto-Niebieskim stroju. Kolejny raz podczas przekazywania paczek rodzice okazywali zachwycenie, radość, nie szczędzili miłych i ciepłych słów. A dzieci, dzieci są wyjątkowe, zawsze i wszystkie. Pięknym widokiem było móc patrzeć na to jak szaliki owijane wokół szyi dawały uśmiech. Chwilę później prawie wszystkie dzieci chciały układać puzzle, a przed nadmiarem łakoci strzegli dzielnie rodzice, i pielęgniarki.
Byliśmy naprawdę szczęśliwi. Długo nie zapomnę zdania, które usłyszałem przez ramię wypowiedziane przez jednego z pomocników Mikołaja. „Ja bym nie dał rady, w stroju Mikołaja wchodzić do tych wszystkich pokoi, płakałbym jak bóbr”. Myślę, że to zdanie pokazuje jaki ogrom emocji towarzyszy każdemu organizatorowi, czy też osobom które odwiedzamy.
Po szpitalu w Wejherowie udajemy się do Pucka. Kiedy dotarliśmy na miejsce, przeżyliśmy mały szok. Dodam z góry, że ten szok był pozytywny. Pomocnicy Mikołaja informują nas że w szpitalu przebywa TROJE dzieci! To niezwykle cieszy, że w powiecie puckim dzieci było tak mało i że większość święta spędzi w domu. Zostawiliśmy paczki i… wróciliśmy do Gdyni.
Po odwiedzinach w szpitalu, dzięki uprzejmości Mateusza, który z osobistych powodów zaprosił nas na poczęstunek, udajemy się do pobliskiego zajazdu. Wspominam o tym fakcie, bo po raz pierwszy zrobiliśmy coś wykraczającego poza normy naszych postanowień. Wchodząc do środka, widzimy dwie rodziny, które siedzą ze swoimi pociechami, jako że paczek zostało nam wiele, bez namysłu postanowiliśmy sprezentować dwojgu dzieci upominki.
Radość była bardzo duża, bo dzieci przez długi czas wertowały zawartość siatek. Bardzo cieszyła nas też postawa rodziców, którzy w bardzo uprzejmy sposób dziękowali nam za okazaną życzliwość i można powiedzieć że patrzeli na nas z podziwem. Byliśmy dumni, że możemy nieść ze sobą tak ważne i pozytywne emocje jak radość, uśmiech.
Następnego dnia za cel wybieramy sobie Kartuzy i Kościerzynę…