"Specjaliści" od marketingu, przymuszeni przez nasz protest, nareszcie wzięli się do pracy, która jednak większych efektów nie daje, bo cały czas spotyka się z dezaprobatą kibiców... Wcześniej wielokrotnie kibice domagali się podobnych akcji, jednak niestety byli ignorowani i zbywani kategoryczną odmową. Teraz, kiedy działaczom pali się grunt pod nogami, nagle znalazły się pieniądze na marketing... Szkoda tylko, że wyrzucane są one w błoto.
W dniu 8 marca (w Dzień Kobiet) w pewnym centrum handlowym w Gdyni klub postanowił rozdawać za darmo bilety dla Pań. Jak przypuszczaliśmy zainteresowanie akcją było znikome. Pewnie w ogóle pominęlibyśmy to wydarzenie, gdyby nie dość zaskakująca obecność 5 dziewczyn ubranych w dobrze znane koszulki z napisem: "NOWAk ARKA"!
Oto relacja jednej z dziewczyn:
"Ok. godz. 14.40 razem z 4 koleżankami zaczęłyśmy chodzić po Centrum Handlowym w bojkotowych koszulkach z napisem "NOWAk ARKA" i rozdawać ulotki informacyjne. Już od samego początku byłyśmy obserwowane przez ochronę. Po chwili na miejscu pojawili się piłkarze Arki razem z dwoma dziewczynami z marketingu oraz klubową maskotką "Śledziem". Niestety szybko podszedł do nas ochroniarz i kazał przestać rozdawać ulotki i zgłosić się do Dyrekcji. Pani Dyrektor także stanowczo zabroniła je rozdawać na terenie całego obiektu, natomiast nie mogła nas dyskryminować i zabronić nam chodzić w koszulkach...
Panie z marketingu obserwując, iż podążamy zaraz za piłkarzami były bardzo sfrustrowane... Gdy jedna z nas podeszła do piłkarzy po darmowy bilet oni oznajmili jej, że nie mogą nam niestety dać biletów. Całą akcje z okazji Dnia Kobiet fotografował Pucha, któremu jednak zostało to po czasie zabronione przez jednego z ochroniarzy. Chciałyśmy też zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie z piłkarzami i "Śledziem", ale był z tym problem, lecz ostatecznie nam się udało. Po pół godziny Pani od marketingu miała stwierdzić: "dziewczyny nie musicie już dłużej chodzić za piłkarzami po te bilety" i przekazała jednej z nas darmowe wejściówki, które oczywiście podarłyśmy.
Sami piłkarze widać było, że zostali postawieni między młotem a kowadłem. Z jednej strony mieli nas, a z drugiej dwie Panie, które ciągle im coś podpowiadały. Naszą akcję zakończyłyśmy około godziny 16.00."
Jaki z tego wniosek?
Bez powszechnej aprobaty kibiców każda, nawet z założenia dobra akcja marketingowa, skazana jest na niepowodzenie!
Panowie, zamiast marnotrawić pieniądze lepiej uszanujcie głos własnych kibiców. Tak będzie lepiej dla nas wszystkich, bo jak widzicie my nie odpuścimy dopóki sytuacja w klubie nie ulegnie poprawie!